sobota, 26 marca 2016

Zwycięstwo!

Zwycięstwo!
Najbardziej życzę nam wszystkim Zwycięstwa.
Nad słowami, emocjami i myślami.

Szczęśliwych Świąt!

sobota, 19 marca 2016

PoPITolimy?

PoPITolimy?
W końcu i mnie dopadło przeziębienie, gardło boli, trochę kataru pojawiło się w nocy, choć teraz ani śladu po nim, jestem trochę osłabiona, szybciej się męczę... ale poza tym, to - odpukać - spokojnie...
Już protestuję, że NIE BĘDĘ PIĆ ŻADNEGO ASPIRIN C!!!, ale tak naprawdę, to wezmę wszystko co mi podadzą, ;) bo jutro MUSZĘ wyjść z domu, to dość ważny dla mnie dzień, a dlaczego, to można przeczytać i posłuchać TUTAJ.

A poza tym, to zbliża się koniec okresu rozliczeniowego!
Więc się uprzejmie przypominam ;)


KRS: 0000270809
Cel szczegółowy: Czapla, 773

niedziela, 13 marca 2016

Zastanowienie

Równo 2 tygodnie temu, w niedzielę, o 12:00, pojechałam do szpitala na wymianę rurki i pobranie krwi. W sobotę zadzwoniła moja anestezjolog, że skoro i tak już muszę wymienić rurkę, to najlepiej, żebym od razu przyjechała na SOR, bo po listopadowych przejściach umówiłyśmy się, że w lutym sprawdzimy, czy wszystkie elektrolity są w normie, więc przyszedł czas.

Momentalnie mnie ścisnęło na tę wiadomość i się desperacko rozpłakałam. Ściął mnie strach, bo świadomego kłucia nie przechodziłam od 6 lat. W szpitalu było mi tak ciężko z całym moim jestestwem, że w ogóle nie obchodził mnie ból fizyczny, był poza mną, nie mówiąc już o tym, że przez pierwsze doby byłam w ogóle nieprzytomna.
Całą sobotę próbowałam ogarnąć swoją psychikę i się odpowiednio nastawić. I nawet się udało, jechałam ze słowami na ustach, które mawia kolega ze studiów, że to rozk... a zresztą nie będę cytować kolegi.

Ale było gorzej, niż myślałam.
Udało się skapać minimalną wystarczającą ilość krwi przy DZIESIĄTYM (choć tak naprawdę było ich więcej, ale już nie liczę kłucia koło kłucia w jednym miejscu) ukłuciu. Przy pierwszym zaczęło mi się robić słabo, zbladłam, zalał mnie pot, dławiło do wymiotów. Chwilę poczekałyśmy i każde z kolejnych 9 ukłuć zniosłam bez sensacji.
Wszystko trwało godzinę, nie płakałam, nie krzyczałam, od czasu do czasu tylko cicho jęknęłam.
Najważniejsze, że żyję i że wyniki już są: wszystko w doskonałej normie :)

PS. Po wszystkim, gdy emocje puściły i łzy się wylały, stałam na SORze tyłem do drzwi i zastanawiałam się, czy 26-latka powinna patrzeć na przerażające maszyny, napisy "TLEN", prześcieradła i kolorowe przyciski.
Kiedyś się nie zastanawiałam.

wtorek, 8 marca 2016

Bicie serca

Bicie serca
Co jakiś czas nadal zdarzają mi się chwile, że ubzduram sobie jakiś irracjonalny powód do strachu i cały dzień mam wyjęty. I co z tego, że wiem, że jest irracjonalny.

Ale byłam na "Planecie Singli" - rewelacyjny, na "7 rzeczy, których nie wiecie o facetach..." - nieoczekiwanie słaby, w teatrze na "Medium", z Małaszyńskim - genialna, w restauracji, nocowałam u koleżanki, wybrałam się z dziewczynami z radia na babski wieczór, piszę RÓŻNE rzeczy...
Więc chyba można uznać, że wróciłam do życia, prawda? A jeszcze się nawet wiosna nie zaczęła.

Dzisiaj 8 marzec i oddałabym kino, teatr, każde wyjście za jeden ten, właśnie ten i żaden inny, gest.
Chociaż nie narzekam - na brak ornitologii w narządach wewnętrznych też nie.
Ale czasem mam taaaaaakie oczekiwania! :)
A tu kurde nawet słońca nie ma.

Chociaż przed chwilą pojawiła się emocyjka! O to chodziło!

No i jest ten słodki akcent:

Copyright © ACZkolwiek - kocham życie! , Blogger