sobota, 8 lutego 2014

Dziękuję i proszę. To dla mnie tak wiele.


 W listopadzie jakoś pomyślałam sobie, że niedługo będzie trzeba zająć się 1% podatku, i wtedy właśnie poznałam zupełnie niespodziewanie, na jednym z religijnych profili fejsbukowych Rafała, protestanta, czy też luterana (do tej pory nie ogarniam tych subtelnych różnic).
Pomimo, że mieliśmy kompletnie odmienne zdanie na temat eutanazji, w którym to wątku właśnie oboje pisaliśmy, to był tak normalny, nie zdewocialy i dysponujący rzeczowymi argumentami, że w obliczu zalewanego coraz głupszym myśleniem świata postanowiłam go poznać.

Ale chciałam tylko i wyłącznie od czasu do czasu zapytać go o coś z naszej "działki", porozmawiać o jakimś problemie, wymienić opinię na temat religijnego dylematu. Poznając go chciałam sobie zostawić otwartą furtkę do rozmowy z kimś, kto orientuje się w temacie. 

I tak rzeczywiście było na początku, rozmowy sporadyczne i krótkie.
I nagle Rafał wysunął propozycję rozpowszechnienia mojej prośby o jeden procent, a ja się dzięki niemu zorientowałam, że tak, to już ten czas.
Ale tak strasznie nie lubię tego robić - nie dlatego, że się wstydzę, bo proszenie o pomoc w dobrej sprawie nie jest niczym wstydliwym - tylko dlatego, że po prostu nie lubię, że się za bardzo do tego nie śpieszyłam.

I po tej niewinnej propozycji kolegi, że popyta w swoich okolicach, że poprosi tego i tamtego o przekierowanie swojego PITa na mnie rozpoczęła się, tak jakoś obok mnie, akcja "Plasiaty".

Rafał zaprojektował i podrukował 800 ulotek, zrobił plakaty, biegał od sklepu do sklepu, od kosmetyczki do fryzjera, od słupa do słupa i rozdawał, roznosił, wieszał i prosił o miejsce na mój 1%. Zrobił wpis na swoim blogu o mnie, stworzył banerki do pobierania przez innych blogerów, utworzył wydarzenie na FB, aby akcja szybciej się rozpowszechniała i pisał... i pisze... do znajomych i nieznajomych posiadaczy bloga o zamieszczanie mnie i pomoc.

Dopiero kiedy zasypał mnie linkami do blogów, na których widnieje moje oblicze dotarło do mnie, że całą sprawę o pitoleniu zdjął w zasadzie z mojej głowy całkowicie i że wszystko jest już w centrum akcji.

Teraz już dzień w dzień, od rana do nocy wymieniamy niekończące się wiadomość na FB i co chwila podsyła mi nowy link do jakiegoś bloga.

Tak poznałam Remka. Faceta, który zajmuje się biznesem i prowadzeniem blogów finansowych, czyli kompletnie różnych tematycznie od mojego i żyjącego w zupełnie innym świecie, niż ja.
Dlatego ma jeszcze większe znaczenie to, że w bezinteresowny i całkowicie normalny sposób chciał, na prośbę Rafała, mi pomóc.

Na swoich kilku blogach zamieścił mój apel, a w ramach "odwdzięczenia" się (chociaż to jest dość śmieszna pomoc z mojej strony) napisałam u niego gościnny wpis, który możecie przeczytać tutaj.
Wpis o mojej pracy zdalnej, czyli o najczęściej zadawanych mi pytaniach w ostatnim czasie. Teraz wszystko się wyjaśni :)

Już wyłącznie w swoim imieniu pragnę Was, drodzy Czytelnicy, prosić o przekazanie swoich środków w wysokości 1% na moją rzecz.
Już wiecie dokładnie, że nic nie stracicie, a ja zyskam - takie małe czary-mary ;)


Jak wypełnić PIT:
 

A obu Panom z całego serca dziękuję.
Copyright © ACZkolwiek - kocham życie! , Blogger