niedziela, 13 czerwca 2021

Katorulez

 "Dzień święty święcić" †

Uuu, i właśnie mi odpadło z 80% followersów. 

Bo przecież tematy religijne są faux pas i passé.

Chociaż ja myślę, że mój temat będzie raczej socjologiczno-psychologiczno-religijny. 

Więc piszę, dla pozostałych 20% :

Jest liczna - zbyt liczna, jak na możliwości klimatyczne ziemskiego globu - grupa tzw. "katolików", którzy drą szaty (i nie tylko) wołając, że sklepy w niedzielę powinny być zamknięte i basta!

"Bo Bóg powiedział <<dzień święty święcić>>!".

Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby nie buńczuczny ton i zaczepne: "nie?". I czekanie z lubością, aż rozmówca (wrzucony w tę rolę bez własnej woli) odważy się odpowiedzieć: nie. 

O, wtedy wylewa się woda na płyn oazowicza (nie znającego tajemnic różnica, o ironio). 

Następuje kaskada argumentów - wypowiadanych nerwowym tonem - że niedziela, to dzień święty. Bóg sześć dni pracował, a siódmego odpoczywał, więc tak nakazał! Na marginesie - metafory, symbolika zawarte w Piśmie Świętym i umiejętność ich rozczytania, to nie mocne strony ministranta. 

Ale to, że nie daje pola na normalną rozmowę poprzez swój hermetyczny umysł, to jeszcze nic. Różni ludzie, różne charaktery. W duchu chrześcijańskiej wiary należy wybaczyć. 

Jednak gorzej, że za chwilę katolik - święcąc swój święty dzień - wszczyna awanturę, doprowadza do łez, oskarża ludzi używając pojęć, których znaczeń nie rozumie, bo z Mensą ma wspólnego tyle, co ja ze spawaniem. Wyciąga absurdalne wnioski, rzuca nimi w ludzi. Obgaduje, ocenia, wyśmiewa. Sam nie ma ambicji, idzie po linii najmniejszego oporu, nie potrafi myśleć rozsądnie i odpowiedzialnie, a uwielbia wytykać błędy innych. Niszczy w pozostałych Ducha Bożego tego dnia i  chęć do zaspokojenia wyższych potrzeb. 

Ale grunt, że nie poszedł w niedzielę do sklepu. 

Co zatem znaczy "Dzień święty święcić"?

Myślę, że jeśli ten sam katolik poszedłby w niedzielę do sklepu, ale oprócz tego okazałby serce, ciepło, czułość i zwyczajną męską mądrość życiową swojej rodzinie, to by oddał hołd swojemu Bogu.

Jeśli by dał poczucie bezpieczeństwa żonie, wykazał się rozsądkiem, cierpliwością i modlitwą, to mógłby wypełnić cały wózek sklepowy po brzegi, a Bóg byłby z niego dumny. 

Jeśli nie byłby Piotrusiem Panem, ale sumiennym, konsekwentnym i zaradnym mężczyzną, to zapewniając godne życie innym stałby się pełnowartościowym katolikiem. 

Pragnę przy tym zaznaczyć, że nie jestem upoważniona ani instytucjonalnie, ani moralnie do moralizowania kogokolwiek. Ponadto wciąż śmiem się nazywać katoliczką, a więc tym postem pluję we własne gniazdo. Ale czasem trzeba zburzyć stare, zdewociałe, spruchniałe, kruszące się fundamenty, żeby zbudować coś trwałego, silnego, prawdziwego. 

Jest też granica mojej tolerancji hipokryzji, której przekroczenie skutkuje wylaniem się wieloletnich spostrzeżeń na wirtualną kartkę cyberprzestrzeni. 

No, ale kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień. 

PS. Pisząc ten post przez chwilę miałam nadzieję, że może trafi do jakiegoś katolika, który przez swoje starcze myślenie niewłaściwie pojmował wiarę, Boga, religię. Że może przeczyta i "się nawróci"! Że może chociaż jeden na 100 czytających coś zrozumie. Jednak, jeśli ktoś prawie 60 lat miał zapakowany mózg w gruby, szary, PRL-owski papier zaścianka, biblijnej dosłowności i lenia w kierunku samorozwoju, to trudno mu będzie go rozerwać i otworzyć umysł. 

Niech więc przynajmniej pożytkiem w tę niedzielę będzie gest solidarności z osobami z Zespołem Downa, które niejednokrotnie mają w sobie więcej życzliwości, empatii i dobra w sercu, niż miliony samozwańczych katolików. 

#DzieńSolidarnościZzespołemDowna #koloroweskarpetki #życzliwość #empatia #dobro #wiara #Bóg #katolicy #hipokryzja #katorulez #DzieńŚwiętyŚwięcić #bądźdobry



Copyright © ACZkolwiek - kocham życie! , Blogger