sobota, 2 listopada 2019

Piękno na wózku

Gdy jednego wieczoru znajoma Basia, prześliczna żona mężczyzny na wózku, którego niestety nie zdążyłam poznać, napisała: "Asiu, czy mogłabyś powiedzieć coś do kobiet na temat: pełnia kobiecości, czyli jak odkryć swoją rolę w świecie?" pomyślałam, że raczej nie jestem odpowiednią osobą, która może powiedzieć coś wiarygodnego w takim temacie.  Nie dlatego, że nie jestem kobietą, tylko dlatego, że niektórym ludziom wciąż trudno jest mnie tak postrzegać.
Ale także z tego powodu, że niestety, samej wielokrotnie ciężko jest mi tak się czuć.

Społeczeństwo, tworzy swoje kanony kobiecości, niezupełnie bez przyczyny. Trudno myśleć o osobie, która wymaga opieki takiej samej, jakiej potrzebuje niemowlak - nakarmienia, wzięcia na ręce, przeniesienia, umycia, wysadzenia - że jest w pełni kobietą.
Czasami odnoszę wrażenie, że świat stworzył na swoje potrzeby trzecią płeć (pomijając ideologię "gender") - mamy kobiety, mężczyzn i niepełnosprawnych. Odczuwam to chociażby wtedy, gdy idę do toalety w centrum handlowym. Za każdym razem mam ochotę otworzyć drzwi ze znaczkiem panienki w spódniczce. Ale nie, dla mnie przeznaczony jest ludzik, obojniak z kółkiem.
Wiem, że jest to tzw. skrót myślowy, architektoniczne uproszczenie, ale tęsknię za brakiem grupowania.

Chociaż na moim osiedlu czy w mieście już wszyscy przyzwyczaili się do moich szpilek, hybrydy na paznokciach i rudej koloryzacji włosów, to w obcym miejscu wciąż spotykam się z zachwytami nad tym, że po prostu dobrze wyglądam. Czy Wy, zdrowe koleżanki, też doświadczacie pełnych podziwu spojrzeń na widok Waszych pomalowanych rzęs? Chyba, że macie doklejone, sztuczne, to może się tak zdarzyć, ok.
Oczywiście ma to swoje plusy, bo ostatnio, gdy założyłam długi biały płaszcz, a na odkryte nogi w rajstopach włożyłam biało-srebrne, gigawysokie szpile to zagadywali mnie młodzi mężczyźni, Bułgarzy na targu i bezdomni.
Ale skąd się to bierze? Z prostego stereotypu, że niepełnosprawna kobieta myśli tylko o tym, którą cześć ciała będzie jutro ćwiczyć na rehabilitacji? I bynajmniej mięśnie Kegla nie są tu brane pod uwagę...
Że jedyną rzeczą godną uwagi dla takiej kobiety jest wybór odpowiednio szerokiego i wygodnego dresu?

Siedząc nisko na wózku wśród lasu zgrabnych, prostych nóg i braku możliwości wykonywania seksownych gestów odgarniania włosów przez zbyt słabe ręce nie jesteśmy postrzegane na równi. Dzieli nas jakieś 60 centymetrów.

Jednak to, co znajduje się w ludzkich głowach nie jest najgorsze, bo to jesteśmy w stanie zmienić, jeśli... we własnej głowie wszystko jest w porządku.

A trudno jest poukładać na pułkach, gdy masz słabe ręce.
Nie możesz zrobić nimi makijażu, uczesać tak, jak masz życzenie. Zakręcić koka, którego widziałaś u koleżanki. Zrobić na paznokciach dokładnie takie wzorki, jakie pokazywali na YouTube.
Trudno jest czuć się kobietą, gdy nie możesz sama zmienić podpaski, ani zapiąć sobie stanika. Gdy zawsze towarzyszy ci rodzic. Nawet, gdy masz 30 lat.
Trudno jest czuć się chociażby zwyczajnym, dorosłym człowiekiem, kiedy ktoś musi cię nakarmić i pomóc skorzystać z toalety. Co dopiero mówić o kobiecości.

Trudno umówić się na randkę, bo co będziesz na niej robić? Uczyć faceta jak ma włożyć ci... widelec do buzi, żebyś nie została upokarzająco wypaprana?  Oczywiście, taki dylemat będziesz miała dopiero wtedy, gdy w ogóle zaproponuje ci randkę, bo przecież kobiet na wózku z zasady nie traktuje się jak kobiet na nogach. Mimo, że nogi masz.

Ale czy przeszkodą w tym wszystkim naprawdę jest niepełnosprawność, czy sposób myślenia o niepełnosprawności?

Zastanawiając się, co w takim razie mogę powiedzieć na spotkaniu dla kobiet zadałam sobie pytanie czym jest kobiecość?

Im jestem starsza, tym bardziej zauważam, że kobiecość ma mniej wspólnego z wyglądem, a więcej z osobowością i stylem bycia. Nie neguję zupełnie znaczenia wyglądu, ponieważ przez wygląd rozumiem też podstawowe przejawy dbałości o siebie. Mój wygląd jest dla mnie ważny. Lubię dobrze wyglądać. W końcu to atrybut kobiecości. To my mamy poczucie estetyki większe, niż panowie. 
Natomiast  kobiecość nie jest dla mnie czymś, co zależy tylko i wyłącznie od ubioru. A już na pewno nie od ubioru, który odpowiednio odsłania to i tamto.
Kobieta, która jest pewna własnej siły, wiedzy i wartości, nie zwraca na siebie uwagi zbyt kusym strojem, a jednocześnie zawsze jest znacznie bardziej kobieca, niż jej koleżanka w sukience długości czapki.
Dlaczego? Bo ma inną broń. Przede wszystkim charakter, inteligencję, sposób bycia, wiarę w siebie (niesamowicie kobieca cecha), wiedzę, swobodę w rozmowie. Jeśli podkreśla swoją kobiecość strojem, to robi to subtelnie, adekwatnym do sytuacji makijażem, koronkowym wykończeniem bluzki, intrygującymi perfumami. Często też robi to głosem, świadomością swojego ciała i sposobem poruszania się. 
Wiecie w jakie zdumienie i onieśmielenie wprawił mnie kiedyś mój przyjaciel, obok którego przejeżdżałam wolno na wózku elektrycznym i mijając go nie spuszczałam z niego lekko zaczepnego wzorku pełnego udawanego oburzenia, a gdy skończyłam swoją demonstrację mruknął cicho, lekko się uśmiechając: "jak ty się sexy poruszasz..."?!
Zawsze myślałam, że na takiej kolumbrynie niemożliwe są seksowne ruchy!

Jak widać, trzeba być mądrym mężczyzną, żeby dostrzec w kobiecie nie zawsze oczywistą kobiecość. 

Kochane koleżanki na wózku, drogie zdrowe panie, mądrzy mężczyźni - kobiecość to coś znacznie bardziej eterycznego i ulotnego, niż to co widzimy oraz to, co możemy fizycznie wykonać.

Copyright © ACZkolwiek - kocham życie! , Blogger