Wróciłam od przemiłej pani okulistki. Po 6 latach zbadałam wzrok i kupiłam nowe oprawki, ale nie o tym, nie o tym.
Pani dowiedziawszy się, że mam 23 lata nadal mówiła mi na "ty", a z doświadczenia wiem, że na dziewczynkę już nie wyglądam, gdyż wszędzie tam, gdzie przebywam z kimś innym, niż rodzic wołają "przejdź, bo pani jedzie" - na ten przykład.
Teraz jednakowoż tata jej dopomógł w łatwiejszym komunikowaniu się ze mną poprzez jednostronną formę nieoficjanego zwrotu, mówiąc pokazującej różne wzory oprawek pani, że "dziecko jest bardzo wymagające".
Podnosząc brew zapytałam: "dziecko...?", tata oczywiście zaczął się tłumaczyć, że "jego dziecko", zawsze będę dla niego dzieckiem, itd., jednak osobiście śmiem wątpić, że osoba, do której przedstawia się mnie (i kurde NAS!) jako dziecko rozpoczyna w głowie proces dedukujący: "Powiedział tak, bo to jest jego dziecko...? A przecież to nie musi być jego dziecko...? To może być jej opiekun...? Więc może powiedział, że to jest dziecko, bo to jest dziecko...?".
Można było powiedzieć np. "Ta osoba jest bardzo wymagająca", "Ten człowiek jest bardzo wymagający", "Ta dziewczyna jest bardzo wymagająca", "Moja córka jest bardzo wymagająca".
Tyle opcji. Najlepsza z nich to DZIECKO!
Można myśleć, że się czepiam. Można. Chociaż ja wiem, kiedy się czepiam, a kiedy walczę o siebie.
Ale założę się, gdyby teraz dorosła, obrotna, samodzielna osoba usiadła na wózek, skurczyła się, gdyby zawiązać jej ręce i nogi i ubezwłasnowolnić fizycznie i nagle stałaby się jankiem zamiast "Panem Janem", to ch** by ją strzelił na miejscu.
Nawet moja przyjaciółka wskazuje "proszę pytać tej pani", gdy ktoś pyta o coś ją, a powinien mnie, bo ja od A do Z załatwiam sprawę.
Niewiedzy i zacofania i braku odruchu myślenia u innych nie zmienię, dlatego już toleruję. Ale tych, którzy mnie znają...?
Obiecuję, a wręcz przysięgam, czego nigdy nie robię, że za kolejnym razem, kiedy poczuję się wybrakowanym obywatelem mojego kraju zrobię sobie irokeza koloru czerwonego i wytatuuję dużo większą część ciała, niż kostka nogi.
Wtedy już nikt nie będzie myślał o mnie jak o dziecku.
I żeby nie było, że jestem wielką panią. Nie jestem i nie chcę być.
Ale chcę być traktowana jak każda osoba w moim wieku.
Naprawdę mam dość postrzegania mnie przez pryzmat wózka.
Proszę docenić fakt, że użyłam całej swojej siły woli, żeby wszystkie niecenzuralne słowa zostawić wyłącznie w głowie.