Ponieważ niewiele myślę, to nie wiem, jak to wyjdzie na dłuższą metę, ale akurat dzisiaj mam okazję.
* * *
"Im więcej będziesz pracował, służył, poświęcał się, im bardziej będziesz starał się żyć uczciwie - tym łatwiej oskarżą cię, żeś cudzołożnik, oszust, kłamca, cham i bezczelny, a przynajmniej nie całkiem normalny albo dziwak.
Czy z tego wynika, że masz rezygnować z takiego postępowania? Nie, bo byłbyś podobny do faryzeuszy, którzy wszystko czynią, aby być widziani przez ludzi. Tylko wiedz, że tak jest. Załóż to sobie od samego początku, żebyś się potem nie zdziwił. Na pociechę powiem ci, że zawsze się znajdzie jakaś Magdalena, jakiś Jan, który cię zobaczy w prawdzie i zachwyci się tobą. Ale to już tylko na pociechę, żebyś się nie załamał."
- Mieczysław Maliński
"Mądry człowiek poszukuje pomocy pomagając."
- Terry Goodkind
"My nie tyle potrzebujemy pomocy przyjaciół co wiary, że taką pomoc możemy uzyskać."
- Eikur
Z doświadczonej pomocy mnie i przeze mnie udzielanej wnioskuję, że pomoc to jest niekontrolowany odruch serca.
Albo chcę, albo nie chcę jej udzielić.
Jeżeli nie chcę - nikt mnie nie zmusi, żebym to zrobiła. Jeżeli zmusi - to już nie jest pomoc, tylko przymus.
Jeżeli chcę - sama wybieram komu, kiedy, jak i na ile. Jeżeli wybieram - to jest wyłącznie moja sprawa i mam prawo oczekiwać, jak moja pomoc zostanie wykorzystana, ale chyba tylko w wypadku pomocy finansowej.
W innym wypadku nie mam prawa oczekiwać, bo jak wykorzystana zostanie moja pomoc, to sprawa wyłącznie otrzymującego pomoc.
Oczywiście cudownie byłoby, żeby wszyscy myśleli tak, jak ja, wykorzystali mój odruch serca w najlepszy możliwy sposób i byli dozgonnie wdzięczni.
Jeżeli dam bezdomnemu pieniądze na jedzenie wierząc, w swej naiwnej dobroci, że jest głodny, a on wyda je na wódkę... cóż, to on będzie głodny, to on będzie się niszczył, to jemu pozostanie na sumieniu poczucie winy (albo przynajmniej niepewność, że następnym razem nie uda mu się mnie oszukać). Mnie pozostanie dobry uczynek na koncie i spokojne sumienie.
Gdy komuś pomagam, pomagam głównie sobie i mimo, że chciałabym, aby moja pomoc była dobrze wykorzystana, to jest to rzecz drugorzędna, najbardziej liczy się dla mnie moja dobra wola, ja mam zaliczone punkty, mi się robi dobrze.
Gdyby nawet mi przyszło do głowy wypominanie komukolwiek, nie mówiąc o przyjacielu, swojej pomocy, to po fakcie spaliłabym się ze wstydu.
Mam kilku przyjaciół, najczęściej nie mają zielonego pojęcia, że kiedyś, w jakiś sposób mi pomagają, robią to bezwiednie, po prostu będąc ze mną, będąc takimi, jakimi są, jakimi ich cenię.
Jeden z nich powiedział mi jakiś czas temu: "To po co ja Ci pomagałem? Ze swoim czasem możesz robić co zechcesz, możesz go marnować, ale mój mogłabyś już bardziej szanować".
Jego pomoc nie poszła na marne, tylko potrzebuje czasu. Tym bardziej zrobiło mi się przykro i czułam trzask na twarzy z otwartej dłoni.
Dalej się już nie odezwałam, bo jak?
"Chciałem Ci pomóc a ty się fochasz. Jeśli nie widzisz różnicy między pomocą a marnotrawieniem czasu to trudno"
No... nie widzę, bo dla mnie JAKAKOLWIEK pomoc, to nie marnotrawienie czasu...
Trudno.
* * *
Zatem, jeśli bezwarunkowo pomagają mi prawdziwi przyjaciele, rodzina, znajomi, których znam, z którymi się widuję, mogę porozmawiać, odwdzięczyć się jakąś pomocą, to tym bardziej dziękuję Wam - czytelnikom blogu, których w ogromnej większości nigdy nie spotkam, których nie znam nawet z imienia, którzy niczego ode mnie nie oczekują dając mi w niekontrolowanym odruchu serca swoją pomoc na https://zrzutka.pl/zabieg-korekcji-wzroku-ypy4v7
Bo Przyjaciel po prostu pomaga.