czwartek, 10 września 2015

Być Przyjacielem

Od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem wplatania w reportaże z wydarzeń swoich osobistych przemyśleń na jakiś temat.
Ponieważ niewiele myślę, to nie wiem, jak to wyjdzie na dłuższą metę, ale akurat dzisiaj mam okazję.
* * *

"Im więcej będziesz pra­cował, służył, poświęcał się, im bar­dziej będziesz sta­rał się żyć uczci­wie - tym łat­wiej os­karżą cię, żeś cudzołożnik, oszust, kłam­ca, cham i bez­czel­ny, a przy­naj­mniej nie całkiem nor­malny al­bo dziwak.

Czy z te­go wy­nika, że masz re­zyg­no­wać z ta­kiego postępo­wania? Nie, bo byłbyś po­dob­ny do fa­ryzeu­szy, którzy wszys­tko czy­nią, aby być widziani przez ludzi. Tyl­ko wiedz, że tak jest. Załóż to so­bie od sa­mego początku, żebyś się po­tem nie zdzi­wił. Na po­ciechę po­wiem ci, że zaw­sze się znaj­dzie ja­kaś Mag­da­lena, ja­kiś Jan, który cię zo­baczy w praw­dzie i zachwy­ci się tobą. Ale to już tyl­ko na po­ciechę, żebyś się nie załamał.
"
- Mieczysław Maliński

"Mądry człowiek poszu­kuje po­mocy pomagając."
- Terry Goodkind

"My nie ty­le pot­rze­buje­my po­mocy przy­jaciół co wiary, że taką po­moc możemy uzyskać."
- Eikur

Z doświadczonej pomocy mnie i przeze mnie udzielanej wnioskuję, że pomoc to jest niekontrolowany odruch serca.
Albo chcę, albo nie chcę jej udzielić.
Jeżeli nie chcę - nikt mnie nie zmusi, żebym to zrobiła. Jeżeli zmusi - to już nie jest pomoc, tylko przymus.
Jeżeli chcę - sama wybieram komu, kiedy, jak i na ile. Jeżeli wybieram - to jest wyłącznie moja sprawa i mam prawo oczekiwać, jak moja pomoc zostanie wykorzystana, ale chyba tylko w wypadku pomocy finansowej.
W innym wypadku nie mam prawa oczekiwać, bo jak wykorzystana zostanie moja pomoc, to sprawa wyłącznie otrzymującego pomoc.

Oczywiście cudownie byłoby, żeby wszyscy myśleli tak, jak ja, wykorzystali mój odruch serca w najlepszy możliwy sposób i byli dozgonnie wdzięczni.

Jeżeli dam bezdomnemu pieniądze na jedzenie wierząc, w swej naiwnej dobroci, że jest głodny, a on wyda je na wódkę... cóż, to on będzie głodny, to on będzie się niszczył, to jemu pozostanie na sumieniu poczucie winy (albo przynajmniej niepewność, że następnym razem nie uda mu się mnie oszukać). Mnie pozostanie dobry uczynek na koncie i spokojne sumienie.

Gdy komuś pomagam, pomagam głównie sobie i mimo, że chciałabym, aby moja pomoc była dobrze wykorzystana, to jest to rzecz drugorzędna, najbardziej liczy się dla mnie moja dobra wola, ja mam zaliczone punkty, mi się robi dobrze.

Gdyby nawet mi przyszło do głowy wypominanie komukolwiek, nie mówiąc o przyjacielu, swojej pomocy, to po fakcie spaliłabym się ze wstydu.

Mam kilku przyjaciół, najczęściej nie mają zielonego pojęcia, że kiedyś, w jakiś sposób mi pomagają, robią to bezwiednie, po prostu będąc ze mną, będąc takimi, jakimi są, jakimi ich cenię.

Jeden z nich powiedział mi jakiś czas temu: "To po co ja Ci pomagałem? Ze swoim czasem możesz robić co zechcesz, możesz go marnować, ale mój mogłabyś już bardziej szanować".
Jego pomoc nie poszła na marne, tylko potrzebuje czasu. Tym bardziej zrobiło mi się przykro i czułam trzask na twarzy z otwartej dłoni.

Dalej się już nie odezwałam, bo jak?

"Chciałem Ci pomóc a ty się fochasz. Jeśli nie widzisz różnicy między pomocą a marnotrawieniem czasu to trudno"

No... nie widzę, bo dla mnie JAKAKOLWIEK pomoc, to nie marnotrawienie czasu...
Trudno.
 * * *

Zatem, jeśli bezwarunkowo pomagają mi prawdziwi przyjaciele, rodzina, znajomi, których znam, z którymi się widuję, mogę porozmawiać, odwdzięczyć się jakąś pomocą, to tym bardziej dziękuję Wam - czytelnikom blogu, których w ogromnej większości nigdy nie spotkam, których nie znam nawet z imienia, którzy niczego ode mnie nie oczekują dając mi w niekontrolowanym odruchu serca swoją pomoc na https://zrzutka.pl/zabieg-korekcji-wzroku-ypy4v7

Bo Przyjaciel po prostu pomaga.
Copyright © ACZkolwiek - kocham życie! , Blogger