niedziela, 12 maja 2013

Z nowym rokiem nowe życie...?


Od mniej więcej dwóch lat przeżywam inaczej maj i zapoczątkowany przez niego okres intensywniejszego, niż zwykle słońca.
Szczególnie, gdy przychodzi wieczór, półmrok, słychać ptaki przez otworzony na oścież balkon, a ja leżę w krótkim rękawie bez koca. Jeśli jeszcze do tego włączę Bajora, to mam zapewnione ciarki na całym ciele i to poczucie, że już niedługo, już za chwilę coś się wydarzy.
Pozostałość wspomnień i przeżyć różnego rodzaju z poprzednich lat wsiąkła we mnie i odzywa się dokładnie z początkiem maja.

Od dwóch tygodni przeżywam znów to trudne do wytłumaczenia zjawisko i czuję dreszczyk emocji.
Pamiętacie tamten rok? Sporo się u mnie działo, jak na zaledwie półtorej roku po tracheotomii - bądź co bądź, traumatycznym przeżyciu.

Nie będę wyprzedzać faktów, chociaż są autentyczne i powiem tylko, że ten rok zapowiada się jeszcze bardziej emocjonująco. Adrenalina już uderza mi do głowy i mimo miliona obaw czuję radość, że znowu będę w centrum akcji.

Po jutrze, czyli we wtorek będzie miała miejsce pierwsza z nich, ponieważ jadę pierwszy raz po tracheo, pierwszy raz w ogóle i pierwszy raz tak daleko SAMA Z BRATEM do Tychów na Walne Zgromadzenie SMAku Życia. Boję się bardzo, ale wiem, że muszę to dla siebie zrobić.

Proszę, trzymajcie kciuki, módlcie się, składajcie ofiary, dawajcie jałmużny, zabijajcie baranki, klęczcie na grochu - byle tylko wszystko było dobrze 14-ego maja.

Sprawozdanie złożę w środę, jeśli jeszcze będę żyła ;)
Copyright © ACZkolwiek - kocham życie! , Blogger