poniedziałek, 2 lipca 2012

Nie ma tego złego

Oj, nie zawsze jest tak fajnie.
W ciągu jednego tygodnia 3 rzeczy mi nie wyszły. Spotkanie z Piaskiem na koncercie w Radomiu, wyjazd na walne zebranie do Tychów i - najważniejsze - studia. Złożyłam dłuuugie pismo wyjaśniające, opisujące i proszące do dziekanatu filologii angielskiej, a pani DOKTOR odpowiedziała mi JEDNYM zdaniem złożonym o treści następującej:

"Szanowna Pani,

W odpowiedzi na Pani zapytanie dotyczące możliwości studiowania filologii angielskiej, z przykrością informuję iż nie jest to możliwe ze względów kadrowych.
 
Z poważaniem,

dr Anna Włodarczyk - Stachurska

Prodziekan ds Dydaktycznych i Studenckich
Wydział Filologiczno - Pedagogiczny"

W grę w mojej sytuacji wchodzą jedynie studia indywidualne, w domu. Stąd chyba te "względy kadrowe"...
Będę próbować jeszcze na dziennikarstwo, ale optymistką niestety nie jestem.

Przynajmniej weekend był udany, w sobotę wypiłam 7 kieliszków CZYSTEJ! Tak, tak, od 2 tygodni nauczyłam się ją pić, całe życie myślałam, że mi nie przejdzie przez gardło, będę się dusić, czy coś, a tu taki lajt :D. Chociaż niedobra jest, ale to i lepiej, bo jakby mi SMAkowała to coś by ze mną już było nie tak... :P.
Moja mama była przerażona, bo podobno pierwszy raz w życiu miałam rozbiegane oczka... :D:D:D.
Ja tam nic nie zauważyłam.

Weekend udał się zarąbiście, mimo tego, że miał wyglądać zupełnie inaczej.
Spacery, opalanie, grill, martini, nadworny prysznic i miss mokrego podkoszulka... ;)

Tutaj proszę sobie zobaczyć jak moje stopy wreszcie czują trawę pod sobą (zastanawiacie się nad tym, że chodzicie po trawie, dywanie, betonie...? ja byłam zachwycona tym faktem ;), mało widać, ale jestem cała oblepiona mokrym ubraniem :)

Po lewej prysznic - w taki upał to wybawienie
Copyright © ACZkolwiek - kocham życie! , Blogger