Łukasz z Kamilą dzisiaj rano pojechali, do Holandii, do pracy. Na jakieś 1,5 miesiąca. Danielek jest u nas.
Myślałam, że będzie płacz i zgrzytanie zębów, ale dobrze go na to przygotowali. Stał w okienku, machał, nie płakał. Był bardzo dzielny.
Szczerze mówiąc, zawstydził mnie...
Mogę się od niego uczyć...
Brajdalek pojechał i teraz przez dłuższy czas nie usłyszę "Jak laska?", "Co słychać grubasie?" Nie ma się z kim pokłócić, z kogo pośmiać... :P
Dobrze chociaż, że jest skype.
Ale Danielek rekompensuje mi brak brata. Już kilka razy usłyszałam "Ciocia kocham cię".
Pośmiać się też mam z czego. Stwierdził dzisiaj, że fajnie było być dzieckiem...
Stary ma rację.