Na samym początku wyjaśnię może - tym, którzy mnie tak dobrze nie znają - dlaczego właśnie tak nazwałam tego bloga, bo niektórzy mogą sobie pomyśleć "o, wydumała sobie jakieś *niezwykłości*".
Ale, analizując niektóre momenty mojego życia, teraz, gdy jestem starsza, dochodzę do wniosku, że moje życie nie jest takie "normalne". Nie dlatego, że nie chodzę, że jestem chora, tylko przez rzeczy, sytuacje, które cały czas mnie spotykają, przez ludzi, którzy się pojawiają w moim życiu, przez cuda, które dokonuje Bóg.
Dwa lata temu trafiłam do szpitala, nie byłam chora, nie miałam żadnej infekcji, po prostu z trudem oddychałam. Nie podawano mi żadnych leków, bo nie było na co. Miałam tylko podłączoną czystą kroplówkę. Lekarze już przymierzali się do robienia tracheotomii, bo uważali, że bez respiratora się nie obędzie.
I po kilku dniach zaczęłam normalnie oddychać. Wyszłam zdrowa. Sami lekarze mówili, że to cud. :)
9 msc. temu sytuacja się powtórzyła. Już nie było tak dobrze jak wtedy, wróciłam do domu z respiratorem.
Jednak byłam w szpitalu tylko 12 dni. Respirator to bardzo kosztowna rzecz. Nikt go sobie sam nie kupuje, przydzielają go różne instytucje, ale czas oczekiwanie jest BARDZO długi. Niektórzy leżą nawet rok w szpitalu, bo nie mogą wyjść, ponieważ nie mają swojego respi.
Ja miałam go już po kilku dniach.
To też jest przejaw Bożej ręki.
Takich mniejszych czy większych niezwykłości było bardzo wiele. Wymieniłam 2 najbardziej ewidentne.
Reszta jest ważna tylko dla mnie.
KAŻDY ma ich w swoim życiu co najmniej kilka. Trzeba tylko, nie tyle umieć, co CHCIEĆ je dostrzec.
Powodzenia :)