piątek, 11 sierpnia 2017

Czasem myślę, że za dużo myślę

Dzisiaj byłam pół dnia z przyjaciółką, bo Kuba jest chory. Edyta miała urlop, więc została ze mną i wykorzystałyśmy ten czas na wspólne zwierzenia, które wspomagałyśmy procentami, bo ostatnio jest bardzo trudno wykraść jakąś chwilę dla siebie.
W pewnym momencie domofonem zadzwoniła babcia, przywitała się ze mną i z powrotem zamknęłyśmy drzwi.
Słyszałam, że babcia kręci się po domu, Edka usnęła przy mnie, a ja uświadomiłam sobie, że (nie, nie pierwszy raz, ale teraz jako osoba pod respiratorem), że ciągle jestem pod kontrolą,ciągle w jakiś sposób trzeba nade mną czuwać. Jeżeli jest mama, to nie ma Kuby, jeżeli jest Kuba, to nie ma mamy, taty, babci... Jeżeli jest ze mną w pokoju przyjaciółka, to babcia nie ma na uwadze przychodzenia do mnie, sprawdzania, pytania.
A co, jeśli przy śpiącej Edycie respirator by siadł? Nie da się wtedy wydobyć głosu :)
Albo, gdy mama jest w kuchni? Albo, gdy Kuba wyjdzie do sklepu? Albo w nocy, gdy nie będę mogła nikogo obudzić?
Mało jest chwil w ciągu dnia, kiedy nie mam w ręku telefonu, ale takie też się zdarzają, zwłaszcza w nocy :)

Nie panikuję i nie karmię się tymi myślami, ale one po prostu są :)

Rzadko piszę takie rzeczy, bo Kubę mocno dołują, ale znajcie też tę stronę mojej codzienności :)

Najgorsze, że nie martwię się o swoje bezpieczeństwo tylko ja jedna.
Mama nie znosi, gdy jestem sama w domu, Kuba nienawidzi, gdy na dworze traci mnie z oczu. Tata jest niespokojny, gdy gdzieś dalej wyjeżdżamy.

Ciągle coś jest z tyłu głowy. Na wakacjach, imieninach i u dentysty. 

Ale żyjemy tak już 7 lat i... żyjemy :)
Copyright © ACZkolwiek - kocham życie! , Blogger