A więc stało się, pracuję. Nie, żeby rewelacja, jednak z niecierpliwością czekam na pierwszą pensję, to będzie coś.
Muszę Wam powiedzieć, że nawet myślałam, iż poczuję się dumnie: pracuję, zarabiam, na pełen etat, mogę.
Nic z tych rzeczy. Praca nie marzenie, czegoś tak bezsensownego nie robiłam jeszcze w swoim życiu, myśleć trzeba nawet przy lataniu z miotłą, ale jednak w mojej pracy szybkość obrotów neuronów może spokojnie wynosić 3km/h i oprócz sporadycznych rozmów z koordynatorem z e r o kontaktów z ludźmi.
Ale przynajmniej pieniądze będą, kończę z marudzeniem :)
A poza tym, idą Święta... w które również będę ochoczo surfować po sieci w celu przeszukiwania rynku chłodni składowych, więc już teraz
życzę Wam ciepła otaczającego wewnątrz i naokoło. Niech Miłość Jezusa nigdy nie pozwoli zapomnieć ile SIŁY drzemie w Waszych głowach i sercach.