niedziela, 23 grudnia 2012

Merry Christmas & Upiór w operze

Pomimo mojego skrupulatnego odliczania dni do Wigilii z pomocą kalendarza adwentowego, to Święta mnie zaskoczyły i ocknęłam się dopiero dzisiaj. Przypomniałam sobie, że jeszcze nie złożyłam życzeń moim znajomym i przyjaciołom, a bardzo chcę to zrobić, dlatego


życzę Nam na nadchodzące Święto Narodzenia Jezusa owocnych refleksji nad faktem, że Bóg stał się człowiekiem oraz serca przepełnionego wzajemną miłością i życzliwością. Przeżycia ich w ciepłej atmosferze, wśród kochających nas ludzi - poczucia ich obecności również myślą. 
Niech każdy z Nas, przynajmniej raz poczuje autentyczną radość z narodzonej Miłości. 


A w ramach mojego prezentu dla Was... odkrywam się ciut bardziej :).
Już dawno chciałam dać tu próbkę swojego głosu... z różnych powodów. Na przykład dlatego, że dużo osób pyta mnie CZY mówię, JAK mówię, czy w ogóle z respiratorem SIĘ DA. Również dla tych, którzy mają ze mną kontakt only online i są po prostu ciekawi "jak brzmię". I też dlatego, że zawsze mam duży stres przed rozmową na Skype lub przez telefon z kimś nowo poznanym... Mam nadzieję, że taka terapia pomoże mi pokonać lęki, bo już każdy będzie znał mój głos ;).
Zastrzegam, że to nie jest prezentacja talentu wokalnego, gdyż takiego nie posiadam, śpiewam bez akompaniamentu i nagranie pochodzi z telefonu, więc proszę się cudów nie spodziewać ;). To jest czysta próbka brzmienia strun głosowych i umiejętności manipulowania swoimi i respiratorowymi wdechami i wydechami. Mogłabym zaśpiewać na swoim oddechu, ale byłoby za łatwo i niezbyt prawdziwie, bo na codzień gadam z Karatem - śpiewając odgrywa się walka między nami.
Śpiewam, nie mówię, bo mówić na blogu jest jakoś tak... czerstwo. Piosenka właśnie taka, ponieważ pasuje do obecnego okresu i jest po angielsku, a podobno tak łatwiej się śpiewa :P.


Mam nadzieję, że jeszcze żyjecie :D.
WESOŁYCH ŚWIĄT!!!
Copyright © ACZkolwiek - kocham życie! , Blogger