sobota, 13 października 2012

Nowa znajomość

Wczoraj wreszcie mogłam przedstawić przyjacielowi Karatowi kino. Zaprzyjaźnili się, Karat zachowywał się przez cały seans nienagannie i zgodnie stwierdzili, że muszą spotykać się częściej - jestem bardzo za :).

"Bitwa pod Wiedniem" zebrała - jak to zazwyczaj bywa - różne głosy, mnie osobiście bardzo się podobała i zaskoczyła. Myślałam, że nie ogarnę całej tej historycznej bitwy osmańsko-wiedeńsko-polskiej i będę czekała końca, ale fabuła jest tak dobrze nakręcona, że nie miałam problemu z połapaniem się kto, gdzie i kiedy.
Efekty wizualne i dźwiękowe very good, a gra Adamczyka jeszcze bardziej utwierdziła mnie w przekonaniu, że to jeden z najlepszych współczesnych aktorów polskich.
Jako, że to była premiera, przed rozpoczęciem filmu był m.in. krótki performance artystyczny poświęcony królowi Janowi III Sobieskiemu oraz królowej Marysieńce, który przedstawili uczniowie VIII Liceum Ogólnokształcącego w Radomiu, którego patronem jest zwycięski dowódca spod Wiednia.
Upiekłam więc 3 pieczenie na jednym ogniu, bo miałam kino, namiastkę ukochanego teatru i naukę angielskiego, ponieważ film był od A do Z z napisami. Tak mnie wciągnął, że tego nie zauważałam.

Byłam jedyną osobą na wózku, ale już nie specjalnie mnie to dziwi, zawsze tak było. Mimo, że HELIOS nie jest w żaden sposób dostosowany do wózków to obsługa jest gites - pani prowadziła mnie i torowała drogę wśród tłumu (nie proszona! Własna inicjatywa!), a od bramki przejął mnie Pan Wojtek z Radia Plus i przed naparciem widzów siedziałam elegancko na sali kinowej z mamą, bratem i bratową.
Kolejny raz czułam się jak V.I.P. i co najlepsze - w ogóle mnie to nie krępuje :D.
Fajnie było poczuć wreszcie świat kultury.
(Mam nadzieję, że 12 grudnia będę mogła powtórzyć to zdanie ;)

                 (trochę cieme wyszło, ale chyba mnie poznajecie ;)



Jeszcze tylko krótko powiem, że był u mnie Pan ze Stowarzyszenia "Przyjaciół Integracji", który zarejestrował mnie do nowego projektu pt: "Wspomaganie osób niepełnosprawnych ruchowo na rynku pracy III".
Nie wiem czy z tego coś wyjdzie, ale już wynikają pewne plusy, które bardziej rozwijają moją osobowość i obycie z ludźmi, instytucjami, sprawami prawnymi...
Pan był (na szczęście!) przemiły i nie uprzedził mnie do pracowników socjalnych :). Zdradził mi  nawet, że po naszej rozmowie telefonicznej wygooglał sobie moje nazwisko i poczytał blog, także Panie Igorze - pozdrawiam! :)
Nawet 6 złożonych przeze mnie pełnych podpisów nie sprawiło mi większego problemu - a przypominam, że od prawie 2 lat pisanie ręczne to dla mnie wysiłek porównywalny do wykopków.
Czego to człowiek nie może, jeżeli chce!

No i wizyta w nowootwartej (dla mnie nowo) Galerii Słonecznej. Moje oczy ujrzały ten okrzyczany kolos, a na pierwszy ogień poszedł rzecz jasna EMPIK.

Copyright © ACZkolwiek - kocham życie! , Blogger